A cóż to za kartka wcześniej jej tu nie było. Przecież nikt nie wchodził, okna są zamknięte, więc jak się tu dostała. Sama kartka nie wygląda zbyt schludnie za to znajdujący się na niej tekst jest dość istotny a mianowicie:
-To byłem ja, nie wytrzymałem i zrobiłem to...
Cóż nie codzienny sen. Nie ukrywam, że wstałam dość przerażona ale to chyba nic dziwnego. Zastanawia mnie tylko co było tam napisane... Niestety nim wstałam nie zdążyłam tego odczytać cóż miejmy nadzieję, że to nic ważnego. A wracając do życia codziennego, to może zacznę od przedstawienia się. Jestem Elza, a w zasadzie Elizabeth, ale strasznie nie lubię swojego imienia. Mieszkam w Polsce, skąd też pochodzę i jak tak dalej pójdzie to chyba zostanę tu do usranej śmierci. Mam 20 lat i nie osiągnęłam do tej pory nic inni zakładają rodziny, osiągają bogactwo, a ja? Siedzę w szkolnej ławce na ostatnim roku szkoły średniej udając, że rozumiem co do mnie mówią i gapiąc się na chłopaka, który nawet mnie nie dostrzega. Niedługo matury, a ja mam pustkę w głowie i drugie ja, które ukazuje się w najgorszych momentach. Mam depresję. Stwierdzoną u lekarza. W zasadzie obecnie to moja jedyna przyjaciółka, chociaż często zadaje mi ból. Nie szukam zrozumienia, nie chcę go, nie chcę wymuszonego współczucia i rozmowy z litości. To tyle o mnie ale wróćmy może do Lucasa, o którym wspomniałam już wcześniej. To niesamowity chłopak dobry, wyrozumiały, przystojny, uczynny i niestety nie mój. Jest ideałem faceta, a ja niestety nie mam u niego najmniejszych szans, przynajmniej tak mi się wydaje. Jestem taką typową bezlitosną kobietą i czuję, że jest za dobry dla mnie, że zraniłabym go. Piszę jak zakochana wariatka, a nawet nie wiem czy na pewno go kocham. Ale jest taki inny. Inny niż moi poprzedni faceci, większość z nich to byli zwykli frajerzy nic więcej. Zdrady. Oszustwa. Naciągania. Rutyna... Te słowa najlepiej opisują moją sferę uczuciową. Szczególnie mój ostatni związek przeżyłam bardzo źle. Niestety był on moją winą, długi czas nie zważałam na zaloty ale coś we mnie pękło i stwierdziłam, że każdy zasługuje na szansę. Dałam ją, ale potem było już tylko gorzej kłamstwa, próby wyłudzenia pieniędzy, inne laski, traktował mnie bardzo podmiotowo, jak takie źródło seksu i pieniędzy to było straszne. Ale wracając do mojego obecnego punktu westchnień, nie sądzę bym na niego zasługiwała, nie z moim charakterem. Chociaż ostatnio zaczynam być coraz mniej aspołeczna i wykazuję się człowieczeństwem, wiec może nie wszystko stracone...
Pierwszy za mną proszę wyrażajcie opinie w komentarzach bym wiedziała czy was zainteresowałam :)